niedziela, 3 kwietnia 2016
Post Daniela - dzień pierwszy
Niedziela, a ja musiałam iść do pracy na 6-tą. Wybrałam sobie ten dzień jako pierwszy dzień diety, jeszcze zanim dowiedziałam się, że pracuję. Nie chciałam znów przerzucać tego "na jutro", chociaż ciężko widziałam te 12 godzin roboty ;)
To był długi dzień, wstałam o 3:30, chwilkę po czwartej byłam w drodze na przystanek. W weekend muszę iść na inny przystanek, to jakieś 30 minut marszu. Rano (w nocy?!) mąż pomógł mi ze śniadaniem, bo czasowo nie mogłam się ogarnąć. Zrobił mi sałatkę, a ja mogłam w tym czasie się pomalować. Twaróg w przy tej diecie jest surowo zabroniony, ale to była ostatnia ponadprogramowa rzecz w lodówce, szkoda było wyrzucić. Zjadłam go na stołówce, jeszcze przed robotą. W sumie ucieszyłam się bardzo, bo przed 6 zawył alarm przeciwpożarowy i marznęliśmy do 7:30 przed zakładem. Ja przynajmniej miałam pełny brzuszek.
W domu byłam przed dwudziestą dopiero i naprawdę umierałam z głodu. W drodze powrotnej kusiły mnie zapachy potraw z restauracji, barów... głupio byłoby zgrzeszyć już pierwszego dnia. Nie miałam siły na gotowanie, wyjęłam z szafki puszkę grejpfrutów. Zjadłam z mężem na pół.
Nie kładłam się spać głodna, nawet bardzo podekscytowana. Trzymajcie kciuki, ten tydzień będzie wyzwaniem...
Menu
Śniadanie:
- twarożek z mlekiem i odrobiną cukru
Drugie śniadanie:
- banan, kilka kawałków papryki
Obiad:
- sałata lodowa z papryką, cebulą, papryką, ogórkiem, pomidorem
Kolacja:
- grejpfrut z puszki
W ciągu całego dnia piję dużo wody z cytryną, oraz kubek herbaty pokrzywowej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz